Choroba powoli mija jednak wraz z nią odeszła gdzieś moja wena i zapał do szycia :( Wiem że to okropne ale nic na to nie poradzę. Zakupiłam sobie kilka rzeczy które miały mnie zmotywować do działania..
.. jednak nie dało to imponującego efektu. Ostatnio dużo zaczynam i nie kończę danej rzeczy. Między innymi ta oto lalka której póki co brakuje ubranka..
Stoczyłam też walkę z wykrojami. Ależ mi było ciężko połapać się wśród tych wszystkich linii.
W końcu dałam radę z wykrojem i zaczęłam szyć bluzeczkę z bufiastymi rękawami.
Nie jest oczywiście skończona. Powiem tylko tyle że narobiłam już przy niej masę błędów. Jak skończę za pewnie pokażę. Póki co czekam na chęci i biorę się za nieskończone rzeczy. Czy wspomniałam że mam masę rzeczy do poprawek? :)
A na koniec pochwalę się (a co?) moimi ostatnio zakupionymi kwiatami. Uwielbiam kwiaty i powoli tworzę w domciu swój mały ogród :)
Do zobaczenia niebawem..
Ja tez tak czasami mam ze cos zaczynam i jakos nie moge skonczyc :(
OdpowiedzUsuńA fiołeczka tez takiego mam :)
Też ostatnio mam problem z zabraniem się do szycia. Niby pomysły są, ale z chęciami gorzej... Zdrowiej:)
OdpowiedzUsuńMy też tak czasem mamy:) Że gdzieś zapał ulatuje...zwłaszcza jak coś nie wychodzi;) Trzeba wtedy zostawić maszynę, a gwarantuje, że wena powróci:))
OdpowiedzUsuńOj piękne kwiaty! Ja także je uwielbiam. Mam nawet podobną różyczkę, tylko, że z czerwonymi kwiatami. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńżyczę szybkiego powrotu do zdrowia i do chęci do tworzenia i kończenia. Niestety mnie też to dopadło zaczęłam torebkę, bransoletki i kilka innych rzeczy i nie mogę ich skończyć...
OdpowiedzUsuńświetny blog! zapraszam do siebie!;) również trochę szyje;) http://myslezedamrade.blogspot.com/ pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń